2014-08-07 - 2014-08-08
Podróż Waranasi - krąg życia i śmierci
Opisywane miejsca:
Waranasi (5778 km)
Typ: Album z opisami
Waranasi to jedno z najświętszych miejsc w Indiach. Pielgrzymi przybywają tutaj, aby w świętej rzece Ganges dokonać rytualnych kąpieli i zmyć z siebie grzechy. Miasto uważane jest za religijną stolicę Hindusów, codziennie odbywają się w nim szczególne rytuały religijne.
Przyjeżdża tu wielu starych i biednych ludzi, aby gdzieś na ulicy lub w jakiejś „ umieralni” zakończyć swój żywot.
Ich marzeniem jest zostać spalonym na jednym z licznych stosów u brzegu świętej rzeki. Wrzucenie prochów do wody ma być gwarancją przerwania zaklętego kręgu.
Kręgu narodzin i życia.
Jadąc do Indii spotkania właśnie z tym miastem obawiałam się najbardziej.
Bałam się, czy to, co tam zobaczę, nie będzie dla mnie zbyt silnym emocjonalnym przeżyciem, bałam się tej konfrontacji, nawet nie tyle z biedą, brudem i smrodem, bo widziałam je już w wielu miejscach na świecie. Tak naprawdę bałam się bezpośredniego spotkania ze śmiercią. Spojrzenia jej w twarz. Wdychania jej zapachu, patrzenia na to, jak ogień trawi ludzkie ciało. Bałam się niemego pytania tkwiącego w każdym z nas, pytania, które odsuwamy od siebie, spychamy gdzieś głęboko w podświadomość. Nie chcemy tak naprawdę znać odpowiedzi, tak bardzo się jej boimy.
W komentarzu do jednej z galerii o Waranasi na portalu napisałam do jej autora: Twoja galeria poraża i zaraża.
Teraz ja zapraszam na moją prezentację. Do miasta, które przeraża i poraża. Słowa zaraża już nie użyję.
Przyjeżdża tu wielu starych i biednych ludzi, aby gdzieś na ulicy lub w jakiejś „ umieralni” zakończyć swój żywot.
Ich marzeniem jest zostać spalonym na jednym z licznych stosów u brzegu świętej rzeki. Wrzucenie prochów do wody ma być gwarancją przerwania zaklętego kręgu.
Kręgu narodzin i życia.
Jadąc do Indii spotkania właśnie z tym miastem obawiałam się najbardziej.
Bałam się, czy to, co tam zobaczę, nie będzie dla mnie zbyt silnym emocjonalnym przeżyciem, bałam się tej konfrontacji, nawet nie tyle z biedą, brudem i smrodem, bo widziałam je już w wielu miejscach na świecie. Tak naprawdę bałam się bezpośredniego spotkania ze śmiercią. Spojrzenia jej w twarz. Wdychania jej zapachu, patrzenia na to, jak ogień trawi ludzkie ciało. Bałam się niemego pytania tkwiącego w każdym z nas, pytania, które odsuwamy od siebie, spychamy gdzieś głęboko w podświadomość. Nie chcemy tak naprawdę znać odpowiedzi, tak bardzo się jej boimy.
W komentarzu do jednej z galerii o Waranasi na portalu napisałam do jej autora: Twoja galeria poraża i zaraża.
Teraz ja zapraszam na moją prezentację. Do miasta, które przeraża i poraża. Słowa zaraża już nie użyję.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Bardzo ciekawa, świetnie opisana i udokumentowana fotograficznie podróż. Mimo, że byłem w Indiach dwukrotnie, to nie udało mi się dotrzeć do Waranasi, które stanowią chyba kwintesencję tego subkontynentu. Wytłumaczeniem może być to, że byłem w Indiach służbowo, nie turystycznie. Ale i tak żałuję, że nie maiłem okazji dojechać do Waranasi. Małym przedsmakiem klimatu tego miejsca są wprawdzie niektóre dzielnice Kalkuty, ale to nie to samo. Gratuluję podróży i relacji. Pozdrawiam. :)
-
Cieszę się, , że moja prezentacja została tak pozytywnie doceniona, niestety nie dostaję żadnych powiadomień na pocztę, coś mam chyba nie tak ustawione.
pozdr. -
...tak sobie myślę, Gabi, że trudnym jest obserwowanie emocji Hindusów, którym ci ulegają uczestnicząc w tak "mocnych" obrzędach religijnych, tak interesująco pokazanych prze Ciebie, samemu stojąc nieco, a w przypadku ludzi z naszego kręgu kulturowego całkiem z boku. Trudnym jest chyba też opisanie tych emocji w sposób najbliższy stanowi faktycznemu. Tym większe uznanie dla Ciebie za relację!...
-
Ja też byłem
-
Renata, Avill, Iwonka, Chealsa, Pl.Janicki, bardzo Wam dziękuję za wizytę w mojej prezentacji. Przyznam, ze był to bardzo trudny dla mnie tekst. Nie jest łatwo pisać o takich wrażeniach, ja po napisaniu, a walczyłam z tym kilka dni, zmieniałam, kreśliłam, miałam kłopoty z emocjonalnym wyciszeniem. Mimo wszystko polecam to miejsce, ponieważ wzbogaca ono naszą duszę, uczy dystansu do wielu rzeczy, także pokory. W Indiach widzimy jak banalne są czasem nasze problemy, jak różna może być definicja marzeń i szczęścia.
Cieszę się bardzo, ze spodobała Wam się moja prezentacja, zachęca mnie to do prezentacji kolejnych, innych.
pozdrawiam serdecznie
Gabi
-
...mocna relacja z największej, a jednak, demokracji na świecie...
-
Ja obejrzałam tę podróż już kilka dni temu i byłam pod takim wrażeniem, że nie napisałam od razu komentarza, bo nie wiedziałam co napisać.... U nas obrządek pogrzebowy wygląda zupełnie inaczej i dlatego tamten nas szokuje. Szczerze mówiąc zawsze marzyła mi się podróż do Indii, ale jak widzę różne relacje z podróży innych osób, to chyba trochę się boję tego wyjazdu, tego kontrastu ...i nie wiem czego jeszcze...
-
Bardzo ciekawie zaprezentowałaś nam ten kawałek Indii. Pokazałaś prawdziwe jego oblicze, brud, nędzę i rozwarstwienie.
Kiedyś Indie były na wysokim miejscu mojej listy marzeń, ale po przeczytaniu książki Lalki w ogniu i kilku innych publikacjach spadły z tej listy.
Pozdrawiam -
takie miejsca niewątpliwie skłaniają do refleksji. W Indiach nie byłam, ale widziałam ludzi żyjących w, nazwijmy to, nie najlepszych warunkach, to uczy pokory. Nie mieli luksusów w naszym pojęciu, ale czy byli nieszczęśliwi?
Bardzo ciekawa relacja, robi wrażenie -
ok, dzięki za info :)
-
Widziałaś "Umieralnie" tylko może nie zdawałaś sobie z tego sprawy. To są te ogromne, niesamowite budynki stojące przy ghatach.Są na Twoich zdjęciach. Pozdrawiam
-
Przedpole, ja umieralni jako takich nie widziałam, ale to co zobaczyłam wystarczyło mi aż nadto, tez bym tam drugi raz nie pojechała, ale nie żałuję, dziękuję za wizytę,
pozdr. -
Miejsce rzeczywiście robi wrażenie, na mnie największe zrobiły te na poły rozwalające się "umieralnie" nad rzeką. Drugi raz tam na pewno nie pojadę. Pozdrawiam
-
Chelsea, mi się wydaje, ze akurat tutaj moje zdjęcia straciły, może przez to pomniejszanie, nie wiem, a Twoje wszędzie są świetne, co do Indii, to ja też się zawsze zarzekałam, ze nigdy tam nie pojadę, jeszcze dużo życia Michał przed Tobą, także wcale się nie zdziwię jak wylądujesz kiedyś w Indiach i uraczysz nas wspaniałą prezentacją,
pozdrawiam -
Witam, bardzo dziękuję wszystkim osobom, które zawitały na mojej prezentacji i ją tak pozytywnie oceniły. Mam nadzieję, ze wybaczycie mi fakt załączenia przez pomyłkę dwóch identycznych zdjęć, niestety nie potrafię w tej chwili poprzesuwać zdjęć, jutro moja prezentacja będzie wyglądać tak jak powinna, pierwsze próby zawsze niosą jakieś ryzyko. Moje kolejne prezentacje będą już znacznie lepiej dopracowane.
Hooltayka, dzięki, tutaj moim zdaniem jest gorsza jakość zdjęć, nie wiem od czego to zależy. Mój pierwszy wpis pod galerią zostawię sobie na pamiątkę :)
Ja osobiście nie żałuję pobytu w Wanarasi wcale, ponieważ jest to doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, zupełnie inne jak wszystko to co do tej pory widziałam. Bo Waranasi to jest przeżycie, nie wycieczka.
Dziękuję za wizytę,
Kristina, ja myślę, ze w tym sformułowania tylko kochać lub tylko nienawidzić jest sporo przesady, bo pomiędzy kolorem czarnym i białym są jeszcze różne inne odcienie. Ja osobiście do dużych indyjskich miast już nie pojadę, ale np. Kerala albo Ladakh bardzo chętnie, to moje marzenie. Indie są dla nas czymś szokującym, nie żałuję decyzji wyjazdu właśnie tam, bo zobaczyłam bardzo wyraźnie jak różne może być życie ludzi i pojęcie szczęścia.
pozdrawiam wszystkich
Gabi -
Niesamowita podróż. Kiedyś jedna z Kolumberek powiedziała że "Indie można pokochać lub nienawidzić." Ona pokazała trochę bardziej kolorowe Indie. Twoje Indie są piękne ale i straszne do granic możliwości. Podziwiam Ciebie że dzielnie zniosłaś te widoki.
-
Gabi...widzialam juz te galerie na innym portalu i komentarze do niej.
Widzialam dziesiatki zdjec z tego miejsca.Mnie przeraza.
Nie ciagnie mnie tam wcale z roznych powodow.
Dziwie sie,ze tutaj nie ma zadnych komentarzy.
Twoj pod podroza moze usunac admin,tylko napisz do niej.
Serdecznie pozdrawiam. -
Waranasi to jedno z najświętszych miejsc w Indiach. Pielgrzymi przybywają tutaj, aby w świętej rzece Ganges dokonać rytualnych kąpieli i zmyć z siebie grzechy. Miasto uważane jest za religijną stolicę Hindusów, codziennie odbywają się w nim szczególne rytuały religijne.
Przyjeżdża tu wielu starych i biednych ludzi, aby gdzieś na ulicy lub w jakiejś „ umieralni” zakończyć swój żywot.
Ich marzeniem jest zostać spalonym na jednym z licznych stosów u brzegu świętej rzeki. Wrzucenie prochów do wody ma być gwarancją przerwania zaklętego kręgu.
Kręgu narodzin i życia.
Jadąc do Indii spotkania właśnie z tym miastem obawiałam się najbardziej.
Bałam się, czy to, co tam zobaczę, nie będzie dla mnie zbyt silnym emocjonalnym przeżyciem, bałam się tej konfrontacji, nawet nie tyle z biedą, brudem i smrodem, bo widziałam je już w wielu miejscach na świecie. Tak naprawdę bałam się bezpośredniego spotkania ze śmiercią. Spojrzenia jej w twarz. Wdychania jej zapachu, patrzenia na to, jak ogień trawi ludzkie ciało. Bałam się niemego pytania tkwiącego w każdym z nas, pytania, które odsuwamy od siebie, spychamy gdzieś głęboko w podświadomość. Nie chcemy tak naprawdę znać odpowiedzi, tak bardzo się jej boimy.
W komentarzu do jednej z galerii o Waranasi na portalu napisałam do jej autora: Twoja galeria poraża i zaraża.
Teraz ja zapraszam na moją prezentację. Do miasta, które przeraża i poraża. Słowa zaraża już nie użyję.
dziękuję za Twe słowa, miło czytać, ze ktoś tak odbiera i docenia naszą pracę,
pozdr.